wtorek, 28 kwietnia 2015

Niedziela Dla Włosów (1): olejki

   Nareszcie, moja pierwsza niedziela dla włosów :)
   Starałam się tak dobrać kosmetyki, aby osiągnąć jak najlepszy efekt. Zrezygnowałam od razu z protein i chwilę wahałam się nad dodatkiem miodu albo aloesu, ale po sprawdzeniu pogody szybko z tego zrezygnowałam. Zamiast tego stwierdziłam, że to już najwyższy czas na oczyszczenie włosów na długości. A ponieważ moje włosy reagują puszkiem na wszelkie detergenty, postawiłam na pielęgnację bogatą w olejki.

   Moja niedziela zaczęła się już w sobotę wieczorem, kiedy pokryłam suche, dobrze rozczesane włosy oliwką dla dzieci z Reala (której niestety już nie dostaniemy, ale zdążyłam zrobić sobie zapasik, bo jest naprawdę świetna). W składzie ma olejek słonecznikowy, migdałowy i ekstrakt z rumianku. Naolejowane włosy spięłam w wysoki koczek i poszłam spać :)



   Rano wstałam po ósmej i uraczyłam skórę głowy wcierką w postaci oliwki salicylowej. A może nie powinnam nazywać tego wcierką, lecz olejowaniem skalpu? W końcu w składzie ma głównie olej rycynowy :) Oliwkę stosuję zawsze, gdy zaczyna dokuczać mi swędzenie skóry głowy albo pojawia się łupież.
 
   Po godzinie nastała pora na konkretne mycie włosów.


   Najpierw wszystkie oleje zemulgowałam odrobiną rozwodnionej odżywki Planeta Organica z 12% masła shea. Potem dwukrotnie oczyściłam je prostym eko szamponem z Yves Rocher. Na co dzień za nim nie przepadam, ale do oczyszczania jest niezastąpiony :) Następnie włosy podsuszyłam ręcznikiem i nałożyłam porządną porcję wyżej wspomnianej odżywki z dodatkiem łyżki oleju awokado. Pochodziłam z nagrzanym czepkiem nie dłużej niż 30 minut, bo odżywka jest wodnista i już po chwili zaczęła mi spływać po karku :( Zmyłam wszystko, a ponieważ z doświadczenia wiem, że ta odżywka absolutnie nie radzi sobie z dociążeniem moich włosów (nawet z dodatkiem łyżki oleju), zdecydowałam się na kolejne odżywienie moim ukochanym Timotei z olejkami, który wzbogaciłam paroma kroplami oleju makadamia. Czy ktoś kiedykolwiek stosował tyle olejków w ciągu jednego dnia? :D Czułam, że właśnie pobijam jakiś włosowy rekord. A mimo wszystko nie bałam się obciążenia.

   Po naturalnym wyschnięciu włosów były oczywiście spuszone i dość szorstkie, ale parę kropel eliksiru Elseve postawiło je na nogi i pod wieczór prezentują się tak:


   Końcówki są we wspaniałej kondycji - miękkie, nawilżone i mięsiste. Za to góra jak zwykle, przesuszona. Byłabym dozgonnie wdzięczna, gdyby ktoś mi wytłumaczył, jak zachodzi ten ewenement :D

   Sciskam :*

 

8 komentarzy:

  1. Mam taki sam problem z górą włosów, ale wiem, że u mnie to kwestia szamponów. Wystarczy, że nałożę za dużo szamponu nawet jeśli jest on jest łagodny i już mam suchawe, spuszone włosy :)
    Swego czasu też używałam takiej ilości olejów na raz :) W różnych formach, emulgowałam je jeszcze ciężkimi maskami, potem kolejna maska z olejem... :D Odkryłam, że to kompletnie nie to i na minimalizmie moje włosy wyglądają zupełnie inaczej. Strzał w dziesiątkę. Dlatego - co do komentarza pod poprzednim postem - jestem jeszcze bardziej przekonana, że pomimo podobnego wyglądu, wcale podobnych włosów nie mamy. Twoje po takiej mieszance wyglądają przecudownie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! :*
      Za to u mnie minimalizm nie przejdzie, zaraz robią się suche jak siano :c Masz rację, czasem włosy wyglądają prawie tak samo, a potrzebują czegoś zupełnie innego ;p

      Usuń
  2. Przepiękne! A długość...marzenie :D

    OdpowiedzUsuń