poniedziałek, 13 lipca 2015

Reanimacja przesuszonej i podrażnionej skóry głowy

   O podrażnienie skalpu wcale nie trudno, nawet przy ogólnie zdrowej skórze głowy. Czasem wystarczy jeden winowajca - nieodpowiedni kosmetyk, stylizator albo źle przeprowadzony zabieg np. farbowania - i nieszczęście gotowe. Będąc posiadaczką wrażliwej skóry głowy muszę nieustannie uważać na to, jak i czym ją pielęgnuję. Mimo tego wciąż dopadają mnie kryzysy w postaci podrażnienia, przesuszenia, a nawet łupieżu.

   Gdy tylko zauważę, że kondycja skalpu się pogorszyła, najbliższe mycie włosów poświęcam tylko skórze głowy. Stawiam na wieloetapową pielęgnację i naturalne składniki oraz półprodukty. Odstawiam drogeryjne kosmetyki, które mogą dodatkowo pogorszyć jej stan. Dzisiaj chciałabym opowiedzieć krok po kroku, jak zajmuję się skórą głowy, gdy szczególnie wymaga troskliwej pielęgnacji.


Przed myciem




   Na co dzień przed myciem sięgam po ulubioną wcierkę, ale rzadko kiedy stosuję ją regularnie. Często zwyczajnie o tym zapominam. Gdy skalp zaczyna swędzieć i pojawia się dokuczliwe przesuszenie, przygotowuję sobie małą porcję wcierki sporządzonej na półproduktach, która głównie ma za zadanie łagodzić, ukoić i dogłębnie nawilżyć skórę głowy. Składa się na nią:

  • Dwie łyżki wody bądź hydrolatu, jeśli taki posiadam. Może to być także rumianek, zaparzony we wrzątku i ostudzony, albo rozcieńczony sok z aloesu (o ile nie jesteśmy na niego uczuleni).
  • Odrobina naturalnego miodu albo mleczka pszczelego, który ma działanie odżywcze, łagodzące i bakteriobójcze, a także zawiera wiele witamin.
  • Półprodukty w różnych kombinacjach, zazwyczaj po kilka kropli: panthenolu, kwasu hialuronowego, ekstraktu z aloesu, rozpuszczonych alg, mocznika, alantoiny... wybór jest bardzo duży, najważniejsze jest aby składniki dobrze nawilżały i łagodziły skórę głowy.

 Wcierkę aplikuję wykonując przy tym bardzo delikatny masaż opuszkami palców. Czekam kilka minut, a następnie w skalp wmasowuję naturalny olejek. W tym celu szczególnie polecam olej migdałowy bądź jojoba, które są lekkie i doskonale łagodzą, ale równie dobrze może to być dowolny, ulubiony olejek albo krem z dobrym naturalnym składem. Warstwa emolientu zatrzymuje na skórze głowy nawilżenie dostarczone przez wcierkę. Z tym krokiem powinno się uważać przy przetłuszczających się, oklapniętych lub wypadających włosach, bo olejowanie skóry głowy może dodatkowo nasilić ten problem.





Mycie

   Po 2, 3 godzinach przychodzi czas na mycie. Najpierw najlepiej jest zastosować maseczkę pod czepek i ręcznik. Wybieramy taką, którą bez obaw można nałożyć również na skórę głowy, czyli bez silikonów, alkoholu, parabenów, siarczanów i innej chemii. Dobrze sprawdzą się tutaj ekologiczne i naturalne maski. Moim ulubieńcem jest odżywka Ives Rocher z serii Repair. Zawiera co prawda w składzie Isopropyl Alcohol, który u niektórych nawet w niewielkich ilościach może podrażniać, ale u siebie tego nie zauważyłam. 





   Włosy możemy umyć odżywką, jeżeli skalp jest mocno przesuszony. Dobrze w tej roli sprawdzi się także delikatny szampon, np. dla dzieci, bez SLS-ów. Ja najczęściej wybieram swój ulubiony apteczny szampon przeciwłupieżowy, bo u mnie przesuszenie często idzie w parze z nadmiernym złuszczaniem naskórka i swędzeniem. Od wielu lat używam Selsun Blue, gdyż nigdy mnie nie zawiódł. Działa już po pierwszym użyciu, dobrze jest także używać go profilaktyczne, co dwa tygodnie. 





   Opcjonalnie można wykonać płukankę: aloesową, z lipy, prawoślazu, lukrecji, nagietka, rumianku bądź siemienia lnianego.
   Mokre włosy odciskam w ręcznik i zostawiam do naturalnego wyschnięcia. Warto zrezygnować wtedy z suszarki, której gorące powietrze skierowane na skórę głowy może ją przesuszyć. Kiedy bardzo mi się spieszy, podsuszam włosy lekko chłodnym nawiewem, który nie robi takiej krzywdy jak gorący. 



Po myciu

   Czas na dokładną obserwację skalpu. Sprawdzamy, czy ładnie się zregenerował, czy nic się nie łuszczy ani nie swędzi. W jeszcze wilgotną skórę głowy można wetrzeć kilka kropel ulubionej, nawilżającej wcierki albo żelu lnianego. Powstrzymujemy się przed nadmiernym używaniem stylizatorów - zarówno pianek i lakierów (szczególnie aplikowanych na skalp), jak i różnego rodzaju lokówek, prostownic itp. 



   Wszystkie opisane kroki można oczywiście zastosować pojedynczo, gdy skalp nie wymaga intensywnej pomocy, a jedynie wspomagającej pielęgnacji w chwili gdy jego kondycja się pogarsza. 
   Przypominam, aby przed wykonaniem jakiejkolwiek mikstury/ zabiegu upewnić się, czy nie jesteśmy uczuleni na wybrane składniki :) 


Jak radzicie sobie z przesuszeniem skóry głowy?




6 komentarzy:

  1. Moja skóra głowy na szczęście nie jest tak kapryśna. Przed włosomaniactwem, gdy traktowałam ją ciągle SLSami, bardzo swędziała, ale odkąd używam do mycia prawie wyłącznie Facelle, jest już zadowolona. W skórę głowy wmasowuję czasem domowe maski albo odżywkę Garnier Awokado i Karite, ostatnio kupiłam olej z czarnuszki z zamiarem olejowania skalpu - ale na razie jeszcze nie zaczęłam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja nie jest sucha choc wolalabym to niz moja przetluszczajaca:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaszalałaś! :) Moja skóra głowy jest wybitnie przetłuszczająca się. Już wolałabym suchą :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli tak się zdarzy że masz przesuszoną skórę to sięgam po olej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aloes do włosów bardzo lubię :)
    Świetna kuracja :)

    OdpowiedzUsuń